W styczniu tego roku minęły trzy lata od tzw. czarnego czwartku. Był to rzeczywiście krytyczny dzień dla osób zadłużonych we franku szwajcarskim. Jednak pomimo trudnych momentów, sytuacja wróciła do stanu z początku 2015 roku, a dla wielu kredytobiorców płacone dzisiaj raty są nawet niższe, niż te przed trzema laty.

Tuż po ogłoszeniu 15 stycznia 2015 roku decyzji przez Szwajcarski Bank Centralny (SNB) złoty gwałtownie się osłabił, notując nawet przez krótki czas poziom przekraczający 5 złotych za jednego franka szwajcarskiego. Ostatecznie kurs złotego względem szwajcarskiej waluty ustabilizował się na poziomie 3,80–4,10 i w tym przedziale utrzymywał się do połowy 2017 roku. Ogłaszając swoją decyzję dotyczącą kursu, SNB obniżył jednocześnie stopy procentowe. Na skutek tego działania istotna dla kredytobiorców stopa Libor dla terminów 3‑miesięcznych spadła do poziomu -0,95 proc. W kolejnych miesiącach Libor nieco wzrósł i wahał się w przedziale od -0,85 proc. do -0,72 proc.

Rata bez zmian, saldo gwałtownie w górę

Wzrost kursu franka szwajcarskiego spowodował gwałtowny wzrost zadłużenia wszystkich kredytobiorców. W krótkim czasie saldo zadłużenia każdego kredytu frankowego wzrosło o prawie 30 proc. Trzeba również pamiętać, że we wcześniejszych latach kurs franka także rósł, co oznacza, że większości kredytobiorców saldo wzrosło w znacznie większym stopniu w porównaniu z pierwotną kwotą kredytu. W najgorszej sytuacji znalazły się osoby, które zaciągnęły swoje kredyty przy najniższym kursie franka szwajcarskiego, czyli w połowie 2008 roku.

Drugim aspektem, który należy ocenić i porównać, jest zmiana wysokości raty. Dzięki obniżeniu stóp procentowych i przyjęciu także przez banki ujemnych stawek Libor miesięczna rata w większości przypadków pozostała na zbliżonym poziomie. Pomimo osłabienia złotego kredytobiorcy nie odczuli wzrostu rat, chociaż niektórzy musieli poczekać kilka tygodni na aktualizację oprocentowania.

Rata niższa niż przed trzema laty

W drugim półroczu 2017 i na początku 2018 roku sytuacja kredytobiorców uległa zmianie. Umocnienie się złotego względem franka szwajcarskiego poprawiło znacząco sytuację osób zadłużonych w obcych walutach. Po trzech latach od „czarnego czwartku” kurs CHF/PLN osiągnął poziom około 3,55, co przy utrzymujących się ujemnych stopach procentowych oznacza ratę znacznie niższą niż przed trzema laty. Przykładowo osoba, która zaciągnęła w 2006 roku kredyt na 30 lat w wysokości 300 tys. złotych, na początku 2015 roku płaciła ratę na poziomie około
1550 złotych. Po 15 stycznia 2015 roku rata wzrosła o około 250 złotych i w pierwszej połowie 2015 roku wynosiła około 1800 złotych. Umocnienie złotego spowodowało, że dzisiaj miesięczna rata spadła do 1500 złotych, zatem jest to niższy poziom niż trzy lata temu. Zwrócić także należy uwagę na wielkość odsetek i kapitału w płaconej racie. Obecnie część odsetkowa stanowi tylko około 12–13 proc. miesięcznej raty, a pozostała część to spłacany kapitał. Przed trzema laty w miesięcznej racie udział odsetek stanowił niemal 25 proc. Zatem dzisiaj nie dość, że rata jest niższa niż trzy lata temu, to jeszcze nastąpiła korzystna dla kredytobiorców zmiana proporcji.

Oddala się prawne rozwiązanie problemu

W pierwszych miesiącach 2017 roku, po szoku, jakim był wzrost rat i kwoty kredytu do spłaty, wiele środowisk, w tym także politycy, przedstawiało propozycje rozwiązania problemu kredytów
frankowych. Do powszechnej świadomości przebiło się kilka propozycji. Jedną z nich był prezydencki projekt tzw. ustawy spreadowej. W ocenie autorów rozwiązań banki stosowały zbyt duże różnice pomiędzy kursem kupna a kursem sprzedaży waluty i część tych spreadów miała zostać kredytobiorcom zwrócona. Projekt ustawy został złożony w sejmie, jednak „utknął” w Komisji Finansów Publicznych i trudno dostrzec wolę dalszego jego procedowania.

W międzyczasie prezydent zaproponował kolejne rozwiązanie, czyli zmiany w Funduszu Wsparcia Kredytobiorców, w tym wyodrębnienie Funduszu Restrukturyzacyjnego. Banki miałyby się składać na Fundusz, z którego byłyby finansowane przewalutowania kredytów. Każdy bank dobrowolnie, na drodze negocjacji z klientem ustalałby satysfakcjonujący obie strony kurs przewalutowania, a ewentualne straty, jakie bank by poniósł, miałyby być finansowane właśnie z zasobów Funduszu Restrukturyzacyjnego. Projekt ustawy został oczywiście złożony w parlamencie, jednak tempo prac nad tymi regulacjami jest bardzo powolne. Można więc przypuszczać, że prace potrwają jeszcze wiele miesięcy czy nawet lat, a niewykluczone jest także, że przepisy te nigdy nie zostaną przyjęte.

CHF czy PLN?

W kontekście kredytów frankowych częstym pytaniem jest opłacalność tego rozwiązania i porównanie z kredytami złotowymi. Pomimo iż kredytobiorcy frankowi byli narażeni na różne perturbacje walutowe, to w większości przypadków nadal zapłacili mniej niż kredytobiorcy złotowi. Tylko osoby, które zaciągnęły swoje zobowiązania we franku w połowie 2007 roku, kiedy kurs CHF/PLN oscylował wokół 2,00 złotych, mają sumę płatności wyższą niż „złotówkowcy”. Pozostali kredytobiorcy, zarówno ci sprzed 2008 roku, jak i z lat po 2008 roku zapłacili w sumie mniej, pomimo iż dzisiaj ich rata jest wyższa niż osób zadłużonych w złotym. Pamiętać bowiem musimy, że przed 2012 rokiem raty kredytów złotowych były naprawdę wysokie. Dopiero spadek stóp procentowych w ostatnich latach nieco ulżył osobom zadłużonym w naszej walucie.

Kredyt mieszkaniowy jest kredytem wieloletnim, zaciąganym często na kilkadziesiąt lat. To w takiej perspektywie należy oceniać jego opłacalność, unikając drastycznych ocen na podstawie krótkotrwałych zdarzeń. Sytuacja z kredytami frankowymi w ciągu ostatnich trzech lat pokazuje dobitnie, jak bardzo może zmienić się sytuacja i to w tak relatywnie krótkim okresie.

Michał Krajkowski
Główny Analityk
NOTUS Finanse SA