Fantazja deweloperów nie zna granic. W Turcji powstało osiedle 732 zamków. Problem w tym, że budynki stoją puste. Zbudowano je w górach, w prowincji Bolu, na drodze między Ankarą a Stambułem.
Za projekt odpowiedzialny był deweloper Sarot Corporation Group. Całe osiedle zajmuje obszar blisko 300 000 m2, a każda z will ma 325 m2. Ich styl był inspirowany francuskim neogotykiem. Planowano bogatą infrastrukturę, w skład której miały wchodzić centra handlowe, meczet czy spa. Cena jednego zamku wahała się od 370 do 530 tys. dolarów, w zależności od lokalizacji. Najdroższe miały być te znajdujące się przy sztucznym jeziorze.
Koszt budowy sięgnął 205 mln dolarów. Część z zamków udało się sprzedać, głównie klientom z Bliskiego Wschodu. Jednak kupujący zaczęli się wycofywać ze swoich zakupów w związku z gwałtownym spadkiem cen ropy naftowej. Kolejnym problemem był trapiący Turcję kryzys. Wskaźnik inflacji w drugiej połowie 2018 roku osiągnął 25% i był najwyższy od 15 lat. Spowodowało to spadek wartości liry. Przyczyny tej sytuacji ekonomiści upatrują w zbyt wysokich wydatkach na infrastrukturę prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, które były finansowane z pożyczek z zagranicznych banków. Kiedy wartość liry zaczęła słabnąć, wówczas zagraniczni inwestorzy zaczęli masowo wycofywać się z Turcji. Ta sytuacja odbiła się na deweloperze, który w 2018 roku ogłosił bankructwo. Obecnie prezes firmy twierdzi, że sprzedaż 100 zamków pozwoliłaby uratować cały projekt.
To jedno z najdziwniejszych osiedli, na którym kilkaset zamków stoi, jeden koło drugiego, a wszystkie z zewnątrz identyczne. Czy znajdą się nabywcy, którzy zechcą zamieszkać w tak specyficznym otoczeniu czy jednak inwestycja zostanie osiedlem widmo?