Spada z nieba z większą lub mniejszą regularnością. Niekiedy wypatrujemy go z nadzieją, innymi razy zaskakuje nas nieprzygotowanymi. Deszcz, bo o nim mowa, niesie za sobą tyleż samo korzyści, co strat. Z tą nieokiełznaną siłą natury od pewnego czasu próbują sobie radzić włodarze naszych miast. W jaki sposób i jakim kosztem dla nas?
Nie ulega wątpliwości, że klimat w Polsce dynamicznie się zmienia. Ekstremalnie upalne lata oraz ciepłe i deszczowe zimy przestają nas już dziwić. Do nowych warunków atmosferycznych musimy się przyzwyczaić i nauczyć w nich funkcjonować. Jednym z głównych problemów, z jakimi musimy się zmierzyć, jest kwestia opadów – ich nadmiaru lub niedostatku.
Podatek od deszczu?
Nowe prawo wodne weszło w życie już w styczniu ubiegłego roku i obowiązuje na terenie całego kraju. Według ustawodawcy konieczne jest zapewnienie sprawnie funkcjonującej gospodarki wodnej, czyli utrzymanie odpowiedniej ilości wód – zarówno powierzchniowych, jak i podziemnych. Chodzi więc o wdrażanie działań mających zminimalizować szkody związane z występowaniem powodzi czy długotrwałych okresów suszy. Zdaniem rządzących najlepszym na to sposobem jest stworzenie rezerwy budżetowej. Kogo obowiązuje podatek? Opłata obejmuje właścicieli nieruchomości, których powierzchnia przekracza 3500 m2. Dotyczy to tak posesorów powierzchni handlowych, przemysłowych, jak i osób prywatnych. W przypadku wspólnot mieszkaniowych koszty są najczęściej cedowane na lokatorów. O jakich stawkach mówimy? Wysokość podatku waha się od kilku do kilkudziesięciu groszy za metr kwadratowy, a opłaty pobierane są raz w roku. Statystyczny Kowalski zapłaci więc około 15 zł.
Nową składkę najdotkliwiej odczują jednak przedsiębiorcy i mieszkańcy dużych miast. Rachunki za kanalizację deszczową we wspólnotach lokatorskich mogą wzrosnąć o ponad 60%. Według różnych szacunków w wyniku wprowadzenia nowego prawa wodnego do budżetu państwa trafia nawet kilka miliardów złotych rocznie.
Prognozy na jutro
Jaka czeka nas przyszłość i czego dziś najbardziej potrzebujemy? Przede wszystkim więcej terenów zielonych, które w naturalny sposób regulują obieg wody w przyrodzie. – W tej chwili zabetonowane miasta nie radzą sobie z przyjmowaniem dużej ilości deszczu podczas ulewnych nawałnic. Skutkiem tego są wybijające studzienki, zalane ulice i podtopione piwnice. Wszystko dlatego, że woda opadowa nie ma możliwości wsiąknięcia w grunt. Miejscy włodarze powinni więc przewidująco planować miejsca dla retencji, infiltracji oraz odparowywania deszczówki – mówi Anna Góral, ekspert firmy Galeco, polskiego producenta systemów odwodnień. Na sprawnie działającym systemie zarządzania wodą skorzystamy wszyscy, bo interwencje służb miejskich i straży pożarnej nie będą tak częste, a co za tym idzie więcej pieniędzy pozostanie w budżecie miasta czy gminy. Przykładem wartym naśladowania są liczne duńskie miasta, które stosują szereg nowoczesnych i praktycznych rozwiązań. Tamtejsze władze budują m.in. podziemne zbiorniki na wodę, wielofunkcyjne boiska magazynujące ją czy zbiorniki retencyjne, które pełnią jednocześnie funkcję miejsca do wypoczynku. Na szczęście i w Polsce myślenie ludzi zmienia się i coraz większa część z nas pragnie żyć w zgodzie z naturą. Duża w tym zasługa edukacji prowadzonej od najmłodszych lat, kampanii społecznych i mediów. Już dziś coraz więcej polskich miast szuka sposobów radzenia sobie z opadami lub ich brakiem. Dobrym tego przykładem jest Wrocław, w którym wystartował niedawno pilotażowy program dotacyjny „Złap deszcz”. W ramach projektu mieszkańcy, którzy spełnią określone w nim wymagania, mogą ubiegać się o zwrot nawet 80% wydatków związanych z realizacją instalacji do wyłapywania deszczówki. – Niewiele osób zdaje sobie sprawę z faktu, że w ciągu zaledwie kwadransa opadów z dachu o średniej powierzchni odprowadzanych jest ponad 300 litrów wody. To wystarczająca ilość, którą z powodzeniem wykorzystamy w otoczeniu domu, zmniejszając tym samym część ponoszonych wydatków nawet o kilkadziesiąt procent. Deszczówka doskonale sprawdzi się przy podlewaniu roślin czy pracach porządkowych na naszej posiadłości – dodaje ekspert Galeco. Programy takie jak ten wprowadzony we Wrocławiu, to inicjatywa godna naśladowania i niewątpliwie kierunek, którym powinniśmy podążać. To także dobre narzędzie do budowania i umacniania postaw proekologicznych w społeczeństwie.
Informacja prasowa www.galeco.pl