Mróz, wiatr, wilgoć – przygotujmy się na ich powitanie. Mówiąc krótko: pora się pozbyć szczelin w oknach. Najlepiej zrobić to jeszcze przed jesiennym ochłodzeniem, co bardzo ułatwi zadanie.
Jesień i zima ściśle kojarzą się z dwoma nieprzyjemnymi przeżyciami: przejmującym uczuciem chłodu i dreszczami związanymi z podwyższonymi rachunkami za ogrzewanie domu czy mieszkania.
Sprawa jest poważna, bo opłaty mogą wzrosnąć nawet o 25-30 procent! Szczęśliwie można temu zapobiec (przynajmniej w pewnym, znaczącym stopniu). W jaki sposób? Oto zestaw niezbędnych podpowiedzi.
Najpierw wnikliwa diagnoza
Zanim kupimy coś, co pozwoli pozbyć się nieszczelności, sprawdźmy, czy nasze okna rzeczywiście wymagają takiej operacji i jaka ilość odpowiednich materiałów izolacyjnych będzie nam potrzebna.
– Nierzadko szczeliny są efektem nieodpowiedniego montażu okien albo zużycia ich poszczególnych elementów. W takim przypadku lepszy efekt da wizyta doświadczonego montażysty i wyregulowanie ustawień – radzi Krzysztof Pacanowski, menadżer marki Wolfcraft w Lange Łukaszuk, ekspert branży narzędzi ręcznych.
Jeśli jednak mamy pewność, że kłopotliwe szpary trzeba uszczelnić, najpierw sprawdzamy, które miejsca na styku skrzydła okiennego i okiennicy wymagają takiego zabiegu. Jak to zrobić? Jest kilka sprawdzonych, domowych sposobów:
- Ręka przystawiona do ramy – tam, gdzie podmuchy są wyczuwalne, trzeba użyć uszczelnienia.
- Zapalona świeca zamiast dłoni – tam, gdzie płomień się pochyla lub gaśnie, niezbędna jest interwencja.
- Kartka papieru – przykładamy do ramy i zamykamy okno. Jeśli kartkę można wyciągnąć bez problemu, sprawa jest jasna…
Ważne jest też sprawdzenie, czy przypadkiem winowajcą nie jest stara, zwietrzała i skruszała uszczelka piankowa lub kauczukowa. Oczyścić pole działania! Nowej uszczelki nigdy nie nakładamy na stare! Zawsze trzeba najpierw delikatnie usunąć powłoki położone w poprzednich latach za pomocą skrobaka (nie używamy do tego celu ostrych narzędzi, by nie uszkodzić okien). Kolejnym krokiem jest umycie ram i skrzydeł okna ciepłą wodą oraz ich staranne odtłuszczenie. Trzeba też chwilę odczekać, aż wszystkie powierzchnie wyschną.
Gąbki, silikony, pianki
Całą operację warto zaplanować w ciepły, suchy dzień (minimum to temperatura 5°). To ważne przede wszystkim dlatego, że po zamontowaniu wszelkich uszczelnień trzeba okna zostawić otwarte na co najmniej pół godziny – by wszystko mogło dokładnie zespolić się ze sobą. Poza tym w takich warunkach nie wyziębimy mieszkania czy domu.
Jakich uszczelek używać? Można klasycznych, piankowych, samoprzylepnych. W ich przypadku ważne, byśmy taśmę zabezpieczającą odklejali stopniowo, etapami. Każdy przyklejony fragment trzeba starannie docisnąć. Dobrym, skutecznym rozwiązaniem jest też posłużenie się specjalnym silikonem okiennym. W przypadku starych, drewnianych okien dobrym pomysłem jest też użycie specjalnego, polimerowego uszczelniacza.
Wyciskamy z tuby tylko taką ilość substancji, jaka jest niezbędna, a reszta zostaje w środku gotowa do użycia za jakiś czas. Po wyciśnięciu silikonu czy innego uszczelniacza trzeba go starannie uformować – palcem lub szpachelką do tego przeznaczoną.
Układanie wszelkich tego typu substancji jest łatwiejsze, gdy posługujemy się ergonomicznym, solidnym pistoletem do mas uszczelniających. Jak go wybrać?
– Ważna jest wygoda posługiwania się takim narzędziem. Powinno więc mieć kołnierz obracający się o 360°, co ułatwia prowadzenie wzdłuż uszczelnianych powierzchni i dobór odpowiedniej pozycji dłoni – wyjaśnia Krzysztof Pacanowski, menadżer marki Wolfcraft w Lange Łukaszuk. – Istotne są też inne cechy: duża siła docisku, solidna budowa, ergonomiczny uchwyt (dzięki niemu praca jest mniej męcząca) i półotwarty kołnierz, ułatwiający wymianę tuby – dodaje.
Takie narzędzie przyda się też, gdy niezbędnym okaże się wykorzystanie innych substancji. Dla przykładu w przypadku starych, drewnianych okien szparę między szybą a skrzydłem możemy uszczelnić przezroczystym silikonem (zamiast staromodnego kitu). Jego parametry izolacyjne są 5-, a nawet 6-krotnie lepsze niż kitu.
Poważnym problemem są także przerwy między murem a ościeżnicą. Żeby się ich pozbyć, musimy sięgnąć po poliuretanową piankę montażową.
– Pamiętajmy jednak, że ta po nałożeniu gwałtownie się rozpręża, wypełniając wszystkie puste przestrzenie, a gdy ich brakuje, wydostając się na zewnątrz. Dozujmy ją więc ostrożnie, żeby nie przesadzić – ostrzega ekspert z Lange Łukaszuk. – Kiedy zaś będzie jej za mało, nie wypełni wszystkich ubytków, a to oznacza, że wiatr będzie mógł hulać po domu – zaznacza.
Informacja prasowa: Lange Łukaszuk