Wiele wskazuje na to, że budownictwo mieszkaniowe wraca do normalności. Z danych GUS wynika, że w maju wzrosły wszystkie wskaźniki budowlane.

20 procent więcej

Z danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że w maju w porównaniu do kwietnia wzrosła zarówno ilość oddanych do użytku mieszkań, rozpoczętych budów jak i wydanych pozwoleń na budowę. Jak podaje GUS w maju oddano do użytkowania o 20 procent mieszkań więcej niż w kwietniu. Jest to oczywiście efekt zamkniętych urzędów, które w dobie pandemii pracowały wyłącznie zdalnie. Warto dodać, że majowy rekord jest o 7,3 procent wyższy od wyników z maja 2019 roku.

W maju wzrosła też w porównaniu do kwietnia ilość wydawanych pozwoleń na budowę choć tu wskaźniki długoterminowe nie są już tak optymistyczne. Okazuje się, że porównaniu do maja 2019 roku ilość wydanych pozwoleń na budowę zmalała aż o 28,3 procent.

Indywidualni górą

Nie wiadomo na ile na obniżenie ilości wydawanych pozwoleń wpływ miał koronawirus a na ile wstrzymywanie się z inwestycjami przez deweloperów. Większą aktywnością wykazali się tak zwani inwestorzy indywidualni, czyli po prostu osoby fizyczne, które chcą zbudować dom. Tu spadek wyniósł około 13 procent. W zaniku są pozostałe formy budownictwa. Na budowę społecznych mieszkań czynszowych wydano zaledwie 193 pozwolenia na budowę mieszkań przez gminy 124 pozwolenia. Oznacza to, że najbliższych miesiącach podaż mieszkań może zmaleć.

Ciągle z rodzicami

Warto dodać, że jak podaje Eurostat – ponad połowa dorosłych Polaków mieszka wraz z rodzicami. Z danych wynika, że w grupie wiekowej pomiędzy 18 a 34 rokiem życia takich osób jest prawie 60 procent. Dla porównania: w Wielkiej Brytanii jest to niecałe 37 procent, podobnie jak we Francji. W Niemczech wskaźnik ten oscyluje w granicach 40 procent. Oczywiście są kraje gdzie te wskaźniki są wyższe niż w Polsce. W Grecji aż 68 procent osób mieszka wraz z rodzicami a w Chorwacji jest to rekordowe 75 procent.

Najmniej przewidywalne są dziś prognozy cen mieszkań. Część analityków podaje, że w związku ze zmniejszoną znacznie podażą ceny wzrosną. Za to analitycy Emmerson Evaluation podają, że spadki cen wyniosą średnio rocznie około 5 do 7 procent a spadki będą utrzymywały się do 2022 roku. Sprzeczne są też analizy bankowe.

Dzieje się tak dlatego, że tak naprawdę nikt nie wie jak będzie wyglądał rynek za kilka czy kilkanaście miesięcy. Wszelkie analizy ze wskazywaniem konkretnych liczb przypominają dzisiaj raczej wróżenie z fusów.